Mam kolejny mały atak zwątpienia, cholera. Ale to nic dziwnego – w końcu są wakacje. Za to cenię moją szkołę – zajmuje mi ona tyle bezcennego czasu z mego efemerycznego żywota, że nie mam już siły i ochoty myśleć. A jak wiadomo, gdy nie myślisz za dużo wątpliwości też cię raczej nie nawiedzają. Chwała instytucji szkoły – błogosławcie ją ludzie.
Ktoś się mnie ostatnio czepnął, bo wkurzyło go to, że nie wie, kiedy ironizuję, a kiedy nie. Jego problem. Choć skłonna jestem przyznać, iż rozumiem jego konfuzję, bo ja już sama tego nie wiem. Ale to była dygresja, czyli coś, przez co moja fizyczka rozumie przenikliwość elektrostatyczną próżni. Wracam do meritum.
Wiecie, jakie to uczucie być nieszczęśliwym? Zajebiste, gdy się dojdzie do wniosku, że zawsze może być jeszcze gorzej.
Z podziękowaniami i wyrazami współczucia.
Wszystkich cierpiących na arachnofobię pozdrawia Pająk Edmund.