Komentarze: 1
Ale dzisiaj beznadziejny dzień. Wszystko się siepie. A może to ten koniec świata? Tak go zapowiadają i zapowiadają, to może by wreszcie ruszył dupę i się pofatygował, ile, kurna, można czekać?! 31.12.2002, to nawet ładna data na koniec świata (ale się rymło zaczepiście). Dobra. To ja sobie dzisiaj urządzam taki mój prywatny koniec świata. Powywalam trochę sprzętów przez okno, spalę kilka obiektów na osiedlu, rozwalę, jak mi się ktoś napatoczy pod piłę łańcuchową... a potem pójdę na sylwka. To gryplan na wieczór i noc ułożyłam. Do przeczytania w nowym roku.