Komentarze: 13
Koniec bloga. Blog był i się zmył. Fajnie było ponad pół roku... Ale co za dużo to niezdrowo. Zresztą i tak wystarczająco dużo tu na blogowisku takich smętów, że ja nie muszę przynudzać.
Nie kasuję go i nie wywalam archiwum, bo, jako urodzona optymistka wierzę, iż być może ktoś jeszcze będzie chciał te moje urojenia przeczytać (ale ściema, tak swoją drogą...). To chyba tyle.
Może jak mnie tak natchnie, że już naprawdę nie będę mogła wytrzymać, to jakiś Edmund utrwali moje przemyślenia dla potomnych. BTW, Edmund i Mędrzec-i-Szaman pozdrawiają serdecznie. No to cześć.