Kalendarz
                    
                        
                            | pn | wt | sr | cz | pt | so | nd | 
                        
                                                                                                                        | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 
                                                                                                                            | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 
                                                                                                                            | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 
                                                                                                                            | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 
                                                                                                                            | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 
                                                                                    
                    
                 
                                  
            
                                         
 
                Archiwum wrzesień 2003
    
    
    
                                
                                
                
                    Lukam do księgi gości i cóż me zielone oczęta widzą? Trochę buraków się tam wpisało (brawo, pisać umiecie, bigbrother jest pod wrażeniem). NO WIĘC:
Jak już bełtasz mnie z błotkiem, drogi ktosiu, to podpisz się tak, żebym Cię mogła zloklizować i wykastrować, bo po to piszę Ci komenta, żeby się z Tobą pokłócić, nie po to, żeby ktoś Ci wymyślił odpowiedź, którą tu wpiszesz. 
Secundo: kolor niebieski lubię 10 razy bardziej niż kogokolwiek z was, ergo będzie tu niebiesko, a jak nie pasuje, to nikt ci malkontencie, kompa włączać nie każe, ani tym bardziej włazić tu i czytać moich notek. KONKLUDUJĄC: ja nie widzę problemów, które stwarzacie na siłę. 
POSTSCRIPTUM: Serdeczne pozdrowienia dla Zapłakanej Undomiel!                 
                
             
                    
                                
                
                    Wybitnie nie chce mi się dziś produkować, bo wybitnie nie mam o czym, stwierdzę więc tylko, że keczup nie komponuje się bynajmniej z błękitną akwarelą, zwłaszcza, gdy kreator dzieła pragnął stworzyć obraz, który zatytuowałby "moje jestestwo na tle wzrastajacej w postępie geometrycznym entropii wszechświata". 
Wiem, bo sprawdziłam.