Komentarze: 3
Wybaluszyl wiec oczki, albowiem nigdy jeszcze skrotu trzyliterowego nie widzial.
- Myslisz zapewne - przerwal niezreczne milczenie skrot trzyliterowy PKS - ze jako idea abstrakcyjna ujme teraz twa dlon i powiode cie do krainy mlekiem i miodem plynacej? O, nie! Mozgozerco, nasze nisze ekologiczne zachodza na siebie i jestesmy naturalnymi wrogami. Swiat jest za maly dla nas obu.
- Nasze nisze - zdumial sie wytwor chorej imaginacji - zachodza na siebie? Quo modo?
- It's quite simple: oto obaj egzystujemy jedynie w niezbadanej przestrzeni ludzkiego umyslu, ktorego kreacja jestesmy. I obaj karmimy sie swiadomoscia tychze umyslow, obaj zamieszkujemy jej obszary cieniste, nasze nisze sie pokrywaja. Wszelako - tu glos skrotu dziwny ton przybral - ja daje temuz umyslowi w zamian zniewolenie, chaos nadmiernego uporzadkowania, zwyrodnialy idealizm i inne symbole naszych czasow. A ty dazysz do wyzwolenia, kazesz myslec, rozwijasz usypiana przeze mnie wyobraznie. Gdyby wszyscy ludzie mysleli o istotach abstrakcyjnych, takich jak ty nie bylbym im potrzebny. Lecz gdy jestem ja, nadal potrzebuja oni ciebie.
- Coz wiec? - smutno rzekl mozgozer.
- Ktorys z nas bedzie musial odejsc. Zniewolenie i wolnosc nie moga koegzystowac, jak nie moga wspolistniec dzien i noc, ogien i woda, mysl i niebyt.
Niebo zasnuly chmury. Zaczal padac deszcz.
Losy ludzkiego umyslu decydowaly sie kolo sterty smieci, przy czyms, co kiedys na pewno nie bylo koszem na odpadki.