Komentarze: 3
Zazdroszczę Edmundkowi. Wisi u sufitu zżerając ze ścian odłażące wraz z tynkiem rozplaskane robaki i z sardonicznym błyskiem w oku obserwuje otaczajacy go świat... Niewiele potrzeba mi do tak zwanego szczęścia. Chyba.
Zazdroszczę Edmundkowi. Wisi u sufitu zżerając ze ścian odłażące wraz z tynkiem rozplaskane robaki i z sardonicznym błyskiem w oku obserwuje otaczajacy go świat... Niewiele potrzeba mi do tak zwanego szczęścia. Chyba.