paź 11 2002

Zgroza


Komentarze: 2

Poranek. Słońce w końcu raczyło rozproszyć ciemności... lecz widać nie wszystkie... Wsiadłam do autobusu lini XXX - moja codzienna, zwyczajowa trasa. Lecz coś było nie tak... Autobus był pusty - jedynie pod oknem siedział pijaczek z kaprawymi oczyma i przypatrywał mi się uważnie... poczułam odór jabola - nie umknę smrodowi przeznaczenia, pomyślałam. Nie myliłam się. W spojrzeniu zamroczonego proroka ujrzeć mogłam dzień dzisiejszy... Niedoceniony jasnowidz zapewne śmieje się teraz z mego nędznego losu. Więc żeby sobie ulżyć pójdę teraz wepchnąć kogoś pod tramwaj.

aurora_borealis : :
ważniak
11 października 2002, 17:51
i jak chcesz pogadać, to teraz jest jedyna okazja...
ważniak
11 października 2002, 17:48
gdzie dokładnie? zaproś mnie to wpadnę zobaczyć...

Dodaj komentarz