Zabójczej kuracji ciąg dalszy, czyli chyba...
Komentarze: 4
Taa... Nie, żebym była nietolerancyjna, ale pełzające bakcyle będę zwalczać. Dziś do aspiryny i witaminy c dołączyły herbatki malinowe, jabłka i chlebek z czosnkiem. Tak, brzmi to koszmarnie i, zaiste, takie też jest. Jak to było z tym przeziębieniem? Leczone trwa tydzień, a nieleczone siedem dni, czy jakoś tak? Dodatkowo pochłania mnie pewna zasadnicza myśl. Owóż, z natury jestem bardzo oszczędna, w związku z czym zastanawiam się nad twórczym i praktycznym zastosowaniem zużytych chusteczek do nosa. Bo zrecyklingować to się ich chyba nie da... ;)
Pająk Edmund puka się w czoło i podpowiada mi, żebym sobie z tych chustek poduszkę spreparowała. He, he, he, taki dowcipny jest, bo jeszcze nie wie, cwaniak jeden, że mam zamiar zmejkować z nich knebel...
Dodaj komentarz