Cierpię. Już nawet widok asfaltu nie jest tym, czym bywał dawniej. Wszystko się zmienia, lata mijają... Wartości takie jak moralność, pzyjaźń, szczerość, cnoty wszelkiego rodzaju nie mają już żadnego znaczenia (w czym swój skromny udział oczywiście mam.) Żal mi jeno tej głupoty, która kiedyś była ideą samą w sobie, a dziś utępuje miejsca zdegenerowanemu niedorozwojowi ogółu społeczeństwa. Tak, nie ma już szlachetnego, pięknego w wymownej finezji prostoty kretynizmu. Aż serce pęka. Lecz próżno drzeć szaty, czego już Rejtan dowiódł, gdyż naprawdę nie można mieć pewności czyiż tym gestem zmysł estetyczny urazimy, pomijając już fakt, że to i tak nic nie da...
Zaszyję się więc w jakiejś ciemnej norze, których po prawdzie jak na lekarstwo w dzisiejszych ciężkich czasach, z dala od natrętnych muz i podszeptujących awanturnicze ekscesy spirytusów (movensów), a gdy powrócą me nadwątlone siły, przybędę znów, a bogowie zemsty użyczą mi skrzydeł, wiedząc, że w słusznej działam sprawie.
Nie, Edmundzie, promyczku rozświetlający mą nędzną egzystencję, genitalia to nie są włoskie linie lotnicze.
Dodaj komentarz